TEORIE WZROSTU

TEORIE WZROSTU

Teorie głoszące „rozwój przez handel” stoją w zasadzie na stanowisku możliwości samoczynnego wzrostu, w którym inge­rencja państwa ma jedynie uzupełniające znaczenie. O wiele bardziej realny charakter mają teorie, które wyraźnie wskazują, że nie jest możliwe zainicjowanie procesu wzrostu w kraju słabo rozwiniętym bez aktywnej ingerencji państwa.Istotnych argumentów za koniecznością wzrostu inicjowanego dostarcza rozumowanie Ragnara Nurkse, wskazującego, że w kraju słabo rozwiniętym występują procesy kumulacyjne, które utrwalają w nim stan zacofania i uniemożliwiają samoczynne, żywiołowe przejście na tory przyspieszonego wzrostu gospodar­czego. Przerwanie tych procesów wymaga aktywnej ingerencji państwa, skierowanej na tworzenie sektora przemysłowego.Koncepcję tę wyłożył R. Nurkse w znanej pracy Problemy tworzenia kapitału w krajach gospodarczo słabo rozwiniętych. Pojęcie kraju zacofanego — udowadnia Nurkse — sugeruje okrężny układ sił, mających tendencje do takiego wzajemnego oddziaływania na siebie, przy którym ubogi kraj utrzymuje się w stanie ubóstwa. Nietrudno wyobrazić sobie konkretne przy­padki takich okrężnych układów. Na przykład ubogi człowiek może nie mieć dostatecznej ilości pożywienia; ponieważ jest nie­dożywiony, może podupadać na zdrowiu; skoro zaś jest fizycznie słaby, jego wydajność jest niska, wskutek czego jest ubogi, z czego następnie wynika, że nie będzie miał dostatecznego wyżywienia itd. Tego rodzaju sytuacje w stosunku do całego kraju, można ująć zwięźle banalnym stwierdzeniem: „kraj jest biedny, ponie­waż jest biedny” .Koncepcje Nurksego rozwinął Gunnar Myrdal, znany ekono­mista szwedzki, w ogólną zasadę „kumulatywnej i okrężnej przy-czynowości”. W kraju słabo rozwiniętym procesy kumulacyjne przebiegają w jednym już zainicjowanym kierunku, a więc działają w kierunku petryfikacji stanu zacofania gospodarczego. Przerwanie tych procesów, sprawienie by zaczęły one działać w kierunku przeciwnym, wymaga oddziaływania na gospodarkę czynników zewnętrznych, spośród których najbardziej realnym jest działalność państwa.Innym czynnikiem uniemożliwiającym samoczynne przerwa­nie stanu zacofania, na który zwracają uwagę zwłaszcza ekono­miści krajów słabo rozwiniętych, jest przewaga przemysłowa krajów starego kapitalizmu. Przewaga ta przy samoczynnym przebiegu procesów gospodarczych determinuje jednostronny kierunek rozwoju, utrwalając agrarno-surowcowy charakter go­spodarki krajów słabo rozwiniętych. Przełamanie tej przewagi lub jej zneutralizowanie nie jest możliwe bez aktywnej ingerencji państwa w gospodarkę””.Dalszych argumentów za koniecznością wzrostu inicjowanego dostarcza także rozumowanie R. Nurksego, wskazującego na brak popytu na kapitał w kraju słabo rozwiniętym. Poszczególne inwestycje, pomimo niezwykle niskiego poziomu konsumpcji, nie mogą być przeprowadzone, gdyż przedsiębiorca ma poważne pod­stawy do wątpliwości, czy zwiększona podaż w danym asorty­mencie produkcji, znajdzie rynek zbytu. Budowa np. fabryki bu­tów, mimo że w efekcie zwiększa dochód narodowy o ich odpo­wiednik wartościowy, nie zapewnia automatycznie odpowiednie­go wzrostu popytu na tę właśnie produkcję. Budowa ta jednak stanie się w pełni opłacalna, jeżeli będzie wiadomo, że obok fa­bryki butów powstanie dziewięć fabryk wytwarzających inne artykuły. Z rozważań tych Nurske wyciąga wniosek, że przy braku inwestycji komplementarnych budowa fabryki butów może nigdy nie zostać zrealizowana. Tylko inicjatywa państwa może zapewnić unieruchomienie inwestycji na odpowiednio szerokim froncie, umożliwiającym powstanie „korzyści zewnętrz­nych”.Analiza czynników uniemożliwiających samoczynny, żywioło­wy wzrost gospodarczy w krajach słabo rozwiniętych nie jest ana­lizą w pełni ujawniającą wszystkie strony tego procesu. Podsta­wowym jej brakiem jest jej formalny charakter, abstrahowanie od instytucjonalnych właściwości współczesnego kapitalizmu. Analiza ta nie jest w stanie uchwycić w pełni wszystkich prze-szkód wzrostu, wynikających przede wszystkim z na poły feudal­nej struktury społeczno-gospodarczej większości tych krajów. W tych warunkach olbrzymią część nadwyżki ekonomicznej za­garnia klasa feudalna, która przeznacza ją na luksusową kon­sumpcję. Klasa ta otrzymuje stałe dochody bez żadnego udziału w procesie produkcji, nic więc dziwnego, że kultywuje styl życia bezczynny i marnotrawny. Na wpół feudalne stosunki oddziały-wują także negatywnie na położenie rolnictwa. Bezpośredni wy­twórca, który zazwyczaj dzierżawi tylko ziemię od pana feudal­nego, musi mu oddać cały produkt dodatkowy najpopularniejszy system dzierżawy to tzw. połownietwo, w którym właściciel za­biera dzierżawcy połowę wytworzonego produktu , nie ma więc środków na inwestowanie, do którego nie zachęca go także daleko posunięta zależność od właściciela ziemskiego.W tych warunkach realizacja pewnych reform społecznych, likwidujących pozostałości feudalizmu, staje się podstawową przesłanką powodzenia wszelkich szerszych programów rozwoju gospodarczego. Tymczasem burżuazyjne teorie rozwoju krajów słabo rozwiniętych albo w ogóle nie dostrzegają tego problemu, albo poświęcają mu bardzo niewiele uwagi. Podstawowy problem, który je interesuje, to problem potrzebnych rozmiarów akumu­lacji oraz kierunków inwestowania. Najwięcej uwagi poświęcają one ilościowym aspektom zagadnienia, kształtowaniu się współ­czynnika kapitałochłonności, możliwości jego obniżenia itd. Są to problemy bardzo ważne; bez realizacji pewnych przekształceń społecznych rozważania te są jednak w znacznym stopniu bez­przedmiotowe. Oczywiście państwo może rozpocząć realizację polityki industrializacji, ale jeżeli nie uzupełni jej określonymi reformami społecznymi, rynek będzie rozwijał się bardzo wolno i istotna część środków nie będzie mogła być w pełni efektywnie wykorzystana.Teorie inicjowanego wzrostu nie biorą także pod uwagę faktu, że część kół państwowo-monopolistycznych w krajach rozwinię­tych gospodarczo odnosi się krytycznie do rozwoju krajów słabo rozwiniętych. Wyraźnie występuje to np. w kontekście możliwości i warunków uzyskiwania kredytów zagranicznych nie na cele roz­woju potencjału militarnego, ale na cele rozwoju infrastruktury gospodarczej, nie finansującej się następnie samoczynnie nawet Międzynarodowy Bank Odbudowy i Rozwoju, działający pod auspicjami ONZ, ogranicza się do finansowania przedsięwzięć, które się w krótkim okresie czasu amortyzują, a więc np. elek­trowni czy stalowni, a nie pozwala na realizację większych inwe­stycji w zakresie infrastruktury . Pomijanie tych faktów musi odbić się na realności poszczególnych teoretycznych konstrukcji wzrostu i rozwoju.Przyznanie istotnej roli państwu nie oznacza oczywiście nie­występowania poważnych rozbieżności w kwestii szczegółowego określenia zakresu funkcji państwa w inicjowaniu procesów wzrostu. Większość ekonomistów — bardziej lub mniej świado­mie — pragnie rozwoju w kierunku rozwiniętej gospodarki ka­pitalistycznej. Obawiają się więc, ażeby nadmierne rozszerzenie zakresu funkcji państwa nie stało się hamulcem prywatnej przed­siębiorczości. Lekarstwo, ich zdaniem, mogłoby się w niektórych wypadkach okazać groźniejsze od choroby i efektem rozwoju mógłby się okazać system gospodarki w wysokim stopniu scen­tralizowany. Podnosi się więc konieczność określenia zakresu roli państwa w inicjowaniu procesów wzrostu, określenia zakresu bezpośrednich inwestycji państwa w zasadzie do rozbudowy infrastruktury , ograniczenia zakresu gromadzenia oszczędności przez państwo, ażeby nie niweczyło ono bodźców prywatnego inwestowania. Zagadnienia te wyraźnie zaznaczyły się w dysku­sjach prowadzonych nad realizacją drugiego planu pięcioletniego Indii. Większość teoretyków burżuazyjnych przyznaje, że nie można zainicjować procesów rozwojowych bez aktywnej dzia­łalności państwa, polegającej na tworzeniu i rozbudowie infra­struktury oraz bezpośrednich państwowych inwestycji produkcyj­nych, skierowanych na stworzenie i rozbudowę przemysłu cięż­kiego. O ile można bowiem liczyć, że kapitał prywatny będzie in­westował w przemysł lekki, kiedy stworzy mu się odpowiednie warunki nawet przy ograniczonym rynku inwestycje te mogą być względnie rentowne , to nie można Uczyć, aby inwestował w przemysł ciężki, które to inwestycje w kraju słabo rozwiniętym muszą być nierentowne. Bez rozwoju tego przemysłu nie można jednak osiągnąć trwałych sukcesów w industrializacji kraju. In­westycje w rozbudowę przemysłu ciężkiego muszą więc być fi­nansowane ze środków publicznych, a to oznacza, że konieczne jest powstanie sektora państwowego, który musi odegrać istotną rolę w realizacji wzrostu gospodarczego.Tę rolę kapitalizmu państwowego większość teoretyków burżuazyjnych pragnie jednak ograniczyć do okresu startu. Po rozwinięciu produkcji, kiedy stanie się ona wystarczająco ren­towna, państwowe przedsiębiorstwa przemysłowe powinien prze­jąć kapitał prywatny. Sektor państwowy ma zajmować trwałą pozycję jedynie w dziedzinie bankowości, która ma za zadanie finansowanie przedsiębiorczości prywatnej, oraz w pewnych ga­łęziach infrastruktury. Ta droga rozwojowa otrzymała nazwę „japońskiego modelu wzrostu gospodarczego”, ponieważ w ten mniej więcej sposób rozwijała się gospodarka japońska w końcu XIX i w początkach XX wieku.Model ten, ograniczający rolę kapitalizmu państwowego, nie jest zresztą aprobowany przez niektórych ekonomistów z krajów słabo rozwiniętych. Są oni raczej zdania, że w gospodarce kraju rozwijającego się sektor państwowy musi zawsze spełniać rolę wiodącą i kierującą wzrostem gospodarczym. Istnieją pewne dziedziny gospodarki infrastruktura, przemysł ciężki , które zawsze powinny pozostać domeną sektora państwowego. Ten mo­del gospodarczy otrzymał w literaturze nazwę „indyjskiego mo­delu wzrostu gospodarczego”, nie tyle ze względu na oparcie go na praktyce indyjskich planów gospodarczych, ile ze względu na deklaracje programowe rządzącej w Indii Partii Kongresowej.Różne wątpliwości nasuwa także problem prowadzenia przez państwo polityki protekcjonistycznej. Jest to o tyle dziwne, że konieczność protekcjonizmu przy prowadzeniu polityki indu­strializacji powinna być raczej oczywista. Już sama zmianastruktury handlu zagranicznego w związku z koniecznością roz­szerzenia udziału importu inwestycyjnego, wymaga stosowania polityki reglamentacyjnej. Z kolei skierowanie zwiększonego po­pytu — powstałego w następstwie realizacji programu rozwoju — na artykuły krajowe, prawdopodobnie droższe i gorsze, będzie możliwe tylko przy ochronie celnej. W końcowym etapie ochro­ny celnej wymagać będzie także rozbudowujący się przemysł ciężki.Z tych dość oczywistych prawidłowości zdaje sobie sprawę poważna większość teoretyków wzrostu, m. in. G. Myrdal, który w swej pracy An International Economy 1956 — dostrzegając możliwości wszechstronnego rozwoju krajów słabo rozwiniętych tylko przez daleko posuniętą integrację gospodarki światowej — udowadnia, że pierwszy etap rozwoju tych krajów musi dopro­wadzić do dalszej dezintegracji gospodarki, będącej następstwem polityki protekcyjnej w tych krajach. Ten tok rozumowania zwalczany jest jednak przez część ekonomistów krajów rozwinię­tych m. in. przez F. Benhama. Bronią oni zasady wolnego handlu argumentując, że protekcyjna polityka krajów słabo rozwinię­tych może zmniejszyć korzyści płynące z międzynarodowego podziału pracy. Poglądy te wyrażają interesy krajów rozwinię­tych, które jako partner wymiany są w znacznie lepszej sytuacji niż kraje słabo rozwinięte.Pewne znaczenie dla zrozumienia roli państwa w inicjowaniu wzrostu gospodarczego ma opracowany przez Walta W. Rostowa termin „startu” take-off czy też „wielkiego pchnięcia” big pusłi P. N. Rosensteina-Rodana .Dla przejścia od okresu niedorozwoju do okresu, w którym wzrost będzie się już mógł odbywać samoczynnie, konieczne jest przekroczenie pewnego progu. Wymaga to zwiększenia rozmia­rów inwestycji w tym stopniu, ażeby zaczął wzrastać dochód realny na głowę ludności: „Ten pierwszy wzrost — pisze Ros­tów — pociąga za sobą radykalne zmiany w technice produkcji i w podziale dochodu, które utrwalają nową skalę inwestycji i utwierdzają w ten sposób zwiększoną tendencję wzrostu pro­dukcji na głowę ludności”. Okres „startu” trwający przeciętnie około dwudziestu lat, poprzedzony jest długim okresem two­rzenia przesłanek wzrostu. W okresie tym powstaje „grupa dy­namiczna” dążąca do przeobrażeń istniejących stosunków, rozsze­rzają się rynki zbytu, dokonują się pewne przeobrażenia kultu­rowe, rośnie — chociaż nieznacznie — stopa inwestycji. Początek „startu” wiąże się zawsze z jakimś silnym bodźcem zewnętrznym, na przykład z rewolucją polityczną, z wojną, a nawet z postępem technicznym innowacją . W procesie przemian następuje wów­czas skok jakościowy wyrażający się we wzroście udziału inwe­stycji w dochodzie narodowym, w rozwoju przemysłu, zwłaszcza przetwórczego, oraz w migracji ludności ze wsi do miast.Interesujące są rozważania o konieczności narastania wew­nętrznych tendencji przeprowadzenia „wielkiego pchnięcia”. W danym kraju muszą powstać „siły” pragnące przekroczyć okres „startu”. Dopiero istnienie tych „sił” warunkuje zapocząt­kowanie wzrostu gospodarczego. Powstaje tu jednak problem, którego Rostów nie podejmuje: czy świadome dążenie „sił” zain­teresowanych w przeprowadzeniu „startu” — jeżeli wezmą one władze w swoje ręce — nie będzie mogło skrócić okresu startu. Można sugerować, że Rostów, widząc rolę gospodarczą państwa w inicjowaniu „startu”, nie docenia jej jednak w pełni, zwłaszcza we współczesnych warunkach.Na koncepcji warunków realizacji „startu” w interpretacji Rostowa zaciążyła także przeprowadzona przez niego próba kla­syfikacji instytucjonalnych warunków wzrostu, sprowadzająca je w ostatniej linii do sześciu kategorii skłonności, wyznaczają­cych rozmiary wzrostu. Skłonności te, na przykład skłonności do rozwoju nauk fizycznych i społecznych, do’ posługiwania się nauką do celów ekonomicznych, do przyjmowania innowacji, od­najdujemy i w koncepcji „startu”. Nie docenia natomiast Rostów determinującej roli zmian w stosunkach produkcji dla pow­stania tendencji i warunków do wejścia w okres startu.W wydanej w 1960 r. pracy The Stages of Economic Growth, Stadia wzrostu gospodarczego , której nadał szumny podtytuł A Non-Communist Manifest, podjął próbę szerszego określenia stadiów, przez które przechodzi kraj w procesie wzrostu gospo­darczego. Stadiów tych Rostów wymienia pięć: „społeczeństwo tradycyjne”, „stadium warunków przygotowawczych do startu”, „stadium startu”, „stadium osiągania dojrzałości”, „stadium wy­sokiej konsumpcji masowej”.Tak usystematyzowana koncepcja stadiów, powstała pod wpły­wem metodologii młodszej szkoły historycznej, jest niewątpliwie wadliwa. Podstawowym kryterium periodyzacji staje się tu realizowana stopa akumulacji inwestycji . Istotnym mankamen­tem historycznym jest wtłoczenie wszystkiego, co działo się w dziejach ludzkości w okresie 5—6 tysięcy lat, w ramy jednego stadium, podczas gdy ostatnie 150—200 lat podzielono aż na czte­ry stadia. Koncepcja Rostowa pomija całkowicie rolę stosunków własnościowych i powiązanych z nimi szeroko pojętych stosunków produkcji w rozwoju gospodarczym.Niedopracowana jest także analiza tworzenia się warunków „startu” w kraju, który znajduje się w drugim stadium rozwo­jowym. Rostów stosunkowo duże znaczenie przypisuje różnorod­nym czynnikom zewnętrznym, nie doceniając roli i znaczenia wewnętrznych przemian, które — w dzisiejszych krajach rozwi­niętych — w epoce pierwotnej akumulacji kapitału prowadziły do układu kapitalistycznego. Zwrócenie uwagi, w ślad za niektó­rymi przedstawicielami młodszej szkoły historycznej Weber, Sombart , na zmianę postaw psychicznych i sposobu myślenia który w myśl tych teorii w istocie „spada z nieba” , jako prze­słankę przejścia do trzeciej fazy, także w niewielkim stopniu wyjaśnia problem. Nie oznacza to oczywiście niedoceniania roli powstawania nowych postaw psychicznych w inicjowaniu roz­woju gospodarczego; jest ono jednak przede wszystkim skutkiem zmian w stosunkach produkcji, a nie przyczyną tych zmian oczywiście nowe postawy i idee odgrywają następnie czynną rolę w rozwoju sił wytwórczych i stosunków produkcji .Teoria Rostowa zmierza do udowodnienia określonej tezy. Autor w oparciu o skonstruowany przez siebie schemat rozwoju gospodarczego pragnie dowieść, że kraje słabo rozwinięte mogą jeszcze i dziś powtórzyć nieco tylko zmodyfikowaną drogę roz­woju starych krajów kapitalistycznych. Stąd pretensjonalny pod­tytuł o „Niekomunistycznym manifeście”, który ma wskazać łat­wiejszą drogę rozwoju krajom słabo rozwiniętym gospodarczo.W związku z koncepcją „startu” pozostają problemy socjolo­gicznych aspektów inicjowania wzrostu. Współczesne teorie po­święcają tym zagadnieniom coraz więcej uwagi. Rozwijają tezę, że problemy wzrostu nie sprowadzają się wyłącznie do akumula­cji i inwestowania, ponieważ niezwykle istotną rolę w powodze­niu wzrostu gospodarczego odgrywa psychiczne nastawienie lud­ności, jej stosunek do industrializacji, wola wyrwania się ze stanu zacofania, pobudzona odwoływaniem się do uczuć nacjo­nalistycznych lub klasowych. Podjęte zostały określone prace zmierzające do zbadania, na przykład, wpływu industrializacji na środowisko gospodarki tradycyjnej; Wpływu rozwoju szkolnictwa zawodowego i oświaty dla przezwyciężania „wąskich gardeł”, jakie występują na ogół zawsze w gospodarce kraju słabo rozwi­niętego, odznaczającej się brakiem integracji wewnętrznej itd. Badania te i w nauce burżuazyjnej znajdują się jeszcze w po­czątkowej fazie i niewiele wyszły poza sformułowanie programu badań.

[Głosów:1    Średnia:4/5]

Comments

comments