TEORIA WAHAŃ CYKLICZNYCH
Jeżeli G Gw faktyczna stopa wzrostu jest wyższa od gwarantowanej stopy wzrostu — zadowalającej przedsiębiorców , to w gospodarce ustala się stan ożywienia. Oznacza to bowiem, że faktyczne tempo wzrostu dochodu przewyższa tempo wzrostu, którego przedsiębiorcy się spodziewali faktyczny współczynnik kapitału jest mniejszy od wymaganego współczynnika kapitału, czyli C Cr . W gospodarce występuje wtedy stan relatywnie wysokiego popytu. Rozmiary inwestycji okazują się wyższe od rozmiarów oszczędności, zapasy kapitału zostają w pełni wykorzystane, a gospodarka znajduje się na krzywej rosnącej, która może trwać tak długo, aż wyczerpane zostaną naturalne możliwości rozwoju, a więc tak długo, aż G nie wyrówna się z G«. Ożywienie przedłuża się, dopóki gospodarka nie uderzy w naturalny pułap wzrostu, wyznaczony przez zapasy wolnej siły roboczej i tempo wzrostu technicznego. Taka sytuacja prowadzi do chronicznej inflacji; zamierzone inwestycje będą większe, niż zamierzone oszczędności, a produkcja będzie mniejsza niż za-gręgjowany popyt.Jeżeli natomiast w gospodarce wystąpi sytuacja odwrotna G Gu , prowadzi to do chronicznej depresji. Stan faktyczny jest gorszy od oczekiwań przedsiębiorców; popyt i dochód mniejszy od popytu i dochodu, który mógłby umożliwić wzrost produkcji według zadowalającej ich stopy wzrostu. Ta sytuacja prowadzi do szybkiego wzrostu niezamierzonych zapasów C Cr , W rezultacie przedsiębiorcy zmniejszają inwestycje, spada popyt i stopa wzrostu ulega dalszemu obniżeniu. W gospodarce powstają przesłanki kryzysu ekonomicznego.Bliższe wyjaśnienie sekularnych tendencji osiąga Harrod poprzez przyrównanie gwarantowanej stopy wzrostu z naturalną stopą. Możliwe są tutaj dwa przypadki:GW G„ oraz Gw GnJeżeli gwarantowana stopa wzrostu jest wyższa od naturalnej stopy wzrostu, gospodarka zmierza w kierunku sekularnej stagnacji. Stopa wzrostu jaka zadowala przedsiębiorców Gw , jest wyższa od stopy naturalnej On , gospodarka musi więc uderzyć w naturalną barierę możliwości wzrostu. Przedsiębiorcy próbują rozwijać gospodarkę zgodnie ze stopą gwarantowaną, jaka ich zadowala — stopa ta jednak, jako stopa długofalowego wzrostu, nie może się utrzymać, ponieważ stwarza ona taki wzrost dochodu i popytu, że na jego zaspokojenie nie wystarczy możliwy do osiągnięcia —.przy danym postępie technicznym — wzrost produkcji, nawet przy pełnym zatrudnieniu siły roboczej. W gospodarce muszą więc często pojawiać się stany, w których G Gw czyli G Gw Gn , co musi prowadzić do wystąpienia stanów depresyjnych. W przedsiębiorstwach rosną niewykorzystane zapasy, wobec czego wystąpi nadprodukcja, która doprowadzi do kumulatywnego spadku. Gospodarka znajduje się w stanie depresji i zmierzać będzie w kierunku sekularnej stagnacji.Jeżeli natomiast Gw Gn, gospodarka może zmierzać do se-kularnego ożywienia. Wtedy bowiem naturalne bariery wzrostu Gn nie hamują wzrostu według stopy gwarantowanej i w gospodarce mogą często występować stany, w których faktyczna stopa wzrostu będzie wyższa od gwarantowanej stopy wzrostu czyli G~ Gw ~Gn . Gospodarka znajduje się wtedy w fazie ożywienia, boomy powtarzają się często i wzrost może przebiegać w sposób spełniający najlepsze nadzieje przedsiębiorców. Osiągana stopa wzrostu nie musi jednak gwarantować stanu pełnego zatrudnienia siły roboczej. Pełne zatrudnienie i pełne wykorzystanie zdolności produkcyjnej będzie możliwe tylko w jednym wypadku, kiedy G=Gw=Gn.Jak wynika z analizy, model Harroda jest próbą wyjaśnienia zarówno wzrostu gospodarczego, jak i cyklu koniunkturalnego. Harrod stoi tu na stanowisku, że cykl występuje co jest niewątpliwie realną tezą , nie daje jednak w istocie zadowalającego wyjaśnienia jego przyczyn. Z teorii jego płynie wniosek, że przyczyną kryzysów jest nieelastyczność gospodarki, stałe współczynniki kapitałowe, które uniemożliwiają osiągnięcie ciągłego stanu równowagi. Mianowicie zgodnie z harrodowskimi stopami wzrostu, które Gw i G„ są zmodyfikowaną formą równania GC=s, zrównanie stopy wzrostu zależy od rozmiarów oszczędności lub od wysokości współczynnika kapitałowego. Wykorzystanie nadmiernych oszczędności dla Harroda jest to ciągle problem podstawowy byłoby więc możliwe przy podniesieniu współczynnika kapitałowego. Innymi słowy, osiągnięcie tej samej stopy wzrostuwymagałoby zwiększenia stopy inwestycji , co pozwoliłobyrozładować problem nadmiernych oszczędności.We współczesnej gospodarce dominuje jednak, zdaniem Harroda, naturalny postęp techniczny stały współczynnik kapitałowy . Ponieważ rozmiary oszczędności rosną w miarę wzrostu dochodu narodowego, gospodarka musi mieć trudności z osiągnięciem i utrzymaniem stałej stopy wzrostu, umożliwiającej pełne zatrudnienie pracy i kapitału, w miarę jak oba czynniki się zwiększają.Trudności współczesnej gospodarki powiązane są przeto z tendencją do wzrostu rozmiarów oszczędności. Harrod pozostaje tutaj w kręgu ekonomii keynesowskiej, trafnie — chociaż bez głębszej argumentacji — wyrażającej podstawowe trudności gospodarki monopolistycznej. Harrod zwraca też uwagę na zmniejszenie się stopy przyrostu naturalnego, co w pewnym stopniu obniża poziom naturalnej stopy wzrostu. Zmniejszanie się przyrostu naturalnego podnosi obserwacja raczej powierzchowna jednocześnie skłonność do oszczędzania, a więc i rozmiary oszczędności dokonywanych w gospodarce. W rezultacie zaostrza się problem wykorzystania zamierzonych oszczędności.Wzrost rozmiarów oszczędności, umożliwiający wyższą akumulację, jest zjawiskiem pozytywnym tylko wtedy, kiedy gwarantowana stopa wzrostu Gw jest niższa od naturalnej stopywzrostu Gn . Ponieważ jednak stopa wzrostu akumulacji rośnie na ogół szybciej niż stopa wzrostu ludności, musi to doprowadzić do sytuacji, w której Gw Gn i kiedy powstają tendencje depresyjne. A więc wzrost rozmiarów oszczędności, traktowany jako tendencja długofalowa, może wpędzić gospodarkę w stan sekular-nej depresji. I dlatego podstawowym problemem, przed którym stoi gospodarka kapitalistyczna i który chcą rozwiązać teorie wzrostu, jest problem utylizacji oszczędności.H ar rod wprowadza więc założenie, że wysokość stopy procentowej ma wpływ na kształtowanie się współczynnika kapitałowego. Reakcję współczynnika kapitałowego na zmianę stopy procentowej oznacza literą d. Podstawowe równania ulegają wtedy następującej modyfikacji:Gw-C=s-d=Gn-CrZdaniem Harroda, d ma na ogół wartość dodatnią, co oznacza, że w następstwie obniżenia stopy procentowej kapitałochłonność produkcji wzrasta. Można sobie jednak wyobrazić d jako wielkość ujemną: kapitałochłonność spada.Obniżenie stopy procentowej skłoni przedsiębiorców do Stosowania bardziej kapitałochłonnych technik produkcji. Podjęte zostaną inwestycje, które przy wyższej stopie procentowej w ogóle nie wchodziłyby w rachubę. Reasumując, wydłużone zostaną drogi produkcji, co niemal zawsze jest posunięciem kapitałochłonnym. W rezultacie zostanie wchłonięta większa ilość oszczędności dla uzyskania tego samego przyrostu dochodu, a gwarantowana stopa wzrostu zbliży się do naturalnej stopy wzrostu. Inwestycje kapitałochłonne są ponadto na ogół inwestycjami stosunkowo bardziej pracooszczędnymi; w ten sposób powstaje więc także możliwość powiększania naturalnej stopy wzrostu. Przy tej samej stopie wzrostu ludności będzie można osiągnąć wyższą stopę inwestycji. Odwrotnie, w rzadkich wypadkach, kiedy oszczędności są zbyt małe, podniesienie stopy procentowej skłoni przedsiębiorców do stosowania technik kapitałochłonnych, co ułatwi osiągnięcie równowagi.W zaleceniach praktycznych Harrod pozostaje więc w zasadzie na płaszczyźnie rozumowania keynesowskiego, upatrując w manipulowaniu stopą procentową główny środek utrzymania długookresowej równowagi. Wiarę niemal w magiczną moc stopy procentowej uzupełnia jeszcze Harrod naiwną koncepcją stworzenia „państwowej rezerwy towarowej”, która powinna gromadzić nadwyżki towarów w okresie nadprodukcji i zbywać je w okresie dobrej koniunktury. W ten sposób, zdaniem Harroda, możliwe byłoby wyrównanie gwarantowanej stopy wzrostu z faktyczną stopą wzrostu. W fazie depresji G Gw , państwo poprzez zakupy interwencyjne zwiększa społeczny popyt, umożliwiając podniesienie faktycznej stopy wzrostu do poziomu gwarantowanej stopy wzrostu. W fazie ożywienia G Gw , państwo realizuje nagromadzone rezerwy. Pozwolą one zaspokoić istniejący popyt i obniżyć faktyczną stopę wzrostu do poziomu gwarantowanej stopy wzrostu.Dla głębszej oceny burżuazyjnych teorii wzrostu gospodarczego wydaje się celowe odróżnienie dwóch grup teorii. Jedna z tych grup czołowi przedstawiciele G. Bombach i Nicolas Kal-dor stoi na stanowisku, że modele wzrostu gospodarczego są odbiciem realnych procesów gospodarczych systemu kapitalistycznego i wykazują, iż system ten nie tylko jest zdolny do osiągania dynamicznej równowagi, ale równowagę tę w procesie wzrostu w długim okresie żywiołowo realizuje Długofalowa stopa wzrostu ma charakter zrównoważony, ponieważ powstające w procesie wzrostu odchylenia od tej stopy są likwidowane w drodze odpowiednich decyzji inwestycyjnych i dlatego można identyfikować długookresowy kierunek rozwoju z dynamiczną równowagą. G. Bombach — komentując model Harroda — pisze: ,.Rozwijanie teorii wzrostu w sposób sensowny wymaga uznania, iż w systemie gospodarczym działają w rzeczywistości siły popychające układ w kierunku równowagi, i że będą one działały w tym samym kierunku, jeżeli równowaga zostanie naruszona” ‚.Ten sposób interpretacji teorii wzrostu Bombach konstruuje model zbliżony do modelu Domara zawiera w sobie wyraźną wymowę apologetyczną i w istocie, przy odmiennym aparacie poznawczym, spełnia te same funkcje, co neoklasyczna teoria wzrostu gospodarczego. Dąży on do wykazania, że w gospodarce kapitalistycznej działają siły, które automatycznie przywracają naruszoną równowagę, a więc gospodarka ta żywiołowo może realizować zrównoważony wzrost. Dla realizacji zrównoważonego wzrostu ingerencja państwa nie jest nawet potrzebna, albo potrzebna jest jedynie w ograniczonym stopniu. Bombach, pozostający pod wpływem doktryny neoliberalnej, tezę tę formułuje nawet dość wyraźnie.W odmienny natomiast sposób interpretuje teorie wzrostu druga grupa ekonomistów najwybitniejszymi przedstawicielami tej grupy są Domar i J. Robinson, także Harrod bliższy jest tej grupie, niż grupie pierwszej . Ich zdaniem, teoria wzrostu przedstawia jedynie „czyste” warunki równowagi. Równanie zrównoważonej stopy wzrostu jest tylko definicjonalnym ujęciem gospodarczego procesu rozwojowego, nie stwierdzającym jednak, że warunki te zawsze, lub nawet tylko przejściowo spełniają się w rzeczywistości. Co więcej, analiza Domara i J. Robinson wykazuje raczej wyraźnie pod niewątpliwym wpływem Keynesa — że żywiołowy proces wzrostu w systemie kapitalistycznym musi prowadzić do stałych odchyleń od równowagi, odchyleń wcale żywiołowo się nie likwidujących. Żywiołowy wzrost w kapitalizmie może więc prowadzić do czegoś, co jest zaprzeczeniem użytego tu terminu wzrost , a więc do trwałej depresji i stagnacji gospodarczej.Model wzrostu bowiem stawia od razu przed sobą pożądany wynik dokładnie zdefiniowaną równowagę dynamiczną i bada warunki, przy których spełnieniu nastąpi ten wynik. Założenia są skrojone według a priori ustalonego celu. System taki ma zatem czysto tautologiczny charakter; składa się z szeregu defi-nicjonalnych twierdzeń ze sobą powiązanych. Nie zawiera żadnych empirycznych hipotez.Teoria ta nie ma więc wiele wspólnego z rzeczywistością, albowiem musiałby chyba nastąpić jakiś cud, ażeby założenia, nie oparte na rzeczywistości, lecz sformułowane a priori dla osiągnięcia danego wyniku, mogły odpowiadać tej rzeczywistości. Z tego punktu widzenia zarzut wysunięty pod adresem tej grupy, że sformułowane przez nich założenia nie wyrażają realnej rzeczywistości wzrostu gospodarczego w systemie kapitalistycznym uderza w próżnię, ponieważ teorie te nie zmierzają do wyjaśnienia rzeczywistego procesu wzrostu w kapitalizmie, lecz tylko do „warunków zróżnoważonego wzrostu” .Czy jednak można wysunąć tezę, że teorie wzrostu w Sposób całkowicie zadowalający rozwiązują problem sformułowania abstrakcyjnych warunków wzrostu w systemie kapitalistycznym? Niestety, rozwiązanie tego problemu może budzić liczne wątpliwości. Na plan pierwszy wysuwa się tu sprawa nadmiernej ab-strakcyjności całej teorii, nieuwzględniania w niej warunków społeczno-gospodarczych kapitalizmu.Teoria ta abstrahuje od proporcji podziału dochodu narodowego w kapitalizmie nie dostrzegając w ten sposób wpływu, jaki ten fakt wywiera na wysokość mnożnika inwestycyjnego. Przyczyną niskiego mnożnika jest zbyt wysoka skłonność do oszczędzania. Na takie, a nie inne jej ukształtowanie w gospodarce jako całości wpływa wysokość udziału zysków w dochodzie narodowym. Wysoki udział zysków prowadzi do wysokiej skłonności do oszczędzania oszczędności gospodarcze pochodzą przedewszystkim z zysków, a nie z płac . Tak więc wysoki udział zysków ogranicza dostatecznie szybki przyrost dochodu i popytu, wpędzając gospodarkę kapitalistyczną w stan nierównowagi oszczędności i inwestycji, która jest przyczyną nierównomiernego powiększania się zdolności produkcyjnych i dochodu w społeczeństwie, kierującym się bodźcem zysku. Nie oznacza to, że w gospodarce kapitalistycznej występują absolutnie zbyt wysokie oszczędności. Stopa oszczędności nie jest tam wyższa niż w gospodarce socjalistycznej; jest to jednak stopa zbyt wysoka w ramach tego systemu, który nie jest zdolny do równomiernego rozwijania popytu, w ostatniej linii popytu konsumpcyjnego, w stosunku do poziomu i tempa rozwoju sił wytwórczych .Sformułowana abstrakcyjna teoria nie odpowiada więc instytucjonalnym warunkom kapitalizmu, nie może więc także wyrażać ogólnych „warunków wzrostu” w ramach tego systemu społecznego .Trzeba także zwrócić uwagę na nadmierne zacieśnienie problematyki wzrostu w powyższych rozważaniach. Poza zakresem zainteresowań tej teorii pozostaje cały problem czynników instytucjonalnych, struktury politycznej, przyrostu ludności, innowacji technicznych itd. Z tego istotnego braku zdaje sobie np. sprawę Domar, który pisze: „Opracowania teorii wzrostu dzieli się więc na dwie części, raczej zdecydowanie różniące się od siebie; ogólne rozważania i wysoce uproszczone modele, operujące symbolami; między tymi częściami istnieje wielka luka. Ani jedno ujęcie ani drugie wzięte z osobna nie jest zadowalające. Pierwsze ma zazwyczaj braki z punktu widzenia analizy, drugie jest zbyt wąskie i zwodniczo ścisłe. Oba ujęcia powinno się traktować jako przeciwległe końce mostu, który — gdy go pewnego dnia zbudujemy, dostarczy nam zapewne teorii wzrostu, dającej się praktycznie stosować” . Wydaje się jednak, że „zbudowanie tego mostu” przez ekonomię burżuazyjną nie będzie nigdy możliwe.Istotnym mankamentem abstrakcyjnej teorii wzrostu jest także występowanie w niej szeregu „heroicznych uproszczeń” określenie Domara , np. stałość współczynnika kapitałowego, proporcjonalny wzrost wszystkich wielkości, nie zmieniające się relacje cen. Wprowadzenie zmiennych współczynników, skomplikowałoby równanie wzrostu, w niewielkim tylko stopniu przybliżając je do rzeczywistości, gdyż założenie, że zmiany współczynnika mają charakter stały, regularny i dający się przewidywać, w odniesieniu do systemu kapitalistycznego nie ma żadnej racji bytu.Istotny wreszcie problem, który tu się nasuwa, to problem kształtowania się współczynnika kapitałochłonności w związku z istniejącym w gospodarce kapitalistycznej niepełnym wykorzystaniem zdolności produkcyjnej. Modele zrównoważonego wzrostu operują założeniem pełnego wykorzystania zdolności wytwórczych. Przy tym założeniu współczynnik kapitałochłonności jest wielkością realną, uwarunkowaną istniejącym typem postępu technicznego i organizacyjnego. Inaczej jednak wygląda sytuacja, kiedy w gospodarce istnieją nie wykorzystane zdolności produkcyjne. Wtedy nawet poważny wzrost dochodu narodowego może zostać osiągnięty dzięki lepszemu wykorzystaniu zdolności produkcyjnej. Powstanie takiej sytuacji zwiększa efektywność nowo zrealizowanych inwestycji obniża współczynnik kapitałochłonności , ponieważ osiągnięty przyrost dochodu narodowego zostanie zapisany na ich konto. Odwrotna sytuacja wystąpi w wypadku koniunkturalnego zahamowania wzrostu dochodu narodowego. Przy statystycznych szacunkach wyrazi się to we wzroście współczynnika kapitałochłonności.Burżuazyjne teorie wzrostu dają więc stosunkowo małe możliwości realistycznej interpretacji kapitalistycznego systemu gospodarczego. Na podstawie tych teorii można dowodzić, że gospodarka kapitalistyczna może się rozwijać w warunkach równowagi, a ewentualne wyeliminowanie wahań cyklicznych nie musi oznaczać wyeliminowania wzrostu gospodarczego. Analiza ta nie jest jednak analizą stanu rzeczywistego, ale analizą możliwości. I w tym miejscu większość teoretyków wzrostu gospodarczego wykazuje, że żywiołowe urzeczywistnienie się tych możliwości we współczesnym kapitalizmie jest niemożliwe, i że konieczna tu jest ingerencja państwa kapitalistycznego.Teoretycy burżuazyjni w istocie sami mają jednak wątpliwości, czy w instytucjonalnych ramach systemu kapitalistycznego ingerencja państwa może dać zadowalające rezultaty, toteż przy ocenie ich praktycznych recept można odczuć zdziwienie, że znane i od dawna stosowane środki, takie jak manipulacje stopą procentową i polityka kredytowa, mają umożliwić osiągnięcie tak zasadniczego celu jak stabilizacja wzrostu, co jest czymś jakościowo odmiennym od stabilizacji koniunktury, do której zmierzał Keynes.Teorie wzrostu dają niewątpliwie pewne wskazówki państwu kapitalistycznemu co do kierunków oddziaływania, zmierzającego do osiągania równowag bardziej długofalowych np. preferowanie przez politykę kredytową długoterminowych lokat kapitału, co zwiększa współczynnik kapitałowy . Nie są one jednak w stanie wskazać w pełni efektywnych metod utrzymania ustabilizowanego, szybkiego wzrostu w ramach tego systemu.Wnioski, jakie można wyprowadzić z teorii wzrostu, są następujące. Stabilizacja wzrostu jest oczywiście możliwa, ale nie w ramach systemu kapitalistycznego. Polityka stabilizacji wzrostu wymaga bowiem centralnego planowania i kierowania polityką inwestycyjną powiększającą istniejące zdolności produkcyjne oraz proporcjonalnego ustalania siły nabywczej ludności — zabezpieczającą utrzymanie globalnej równowagi rynkowej. Polityka taka nie jest możliwa w systemie opartym na prywatnej własności środków produkcji, w ramach którego poszczególny przedsiębiorca kapitalistyczny, monopol, czy kartel dąży do maksymalnych zysków i przede wszystkim tym bodźcem kieruje się w swej polityce inwestycyjnej. Dla inteligentnych czytelników z burżu-azyjnych teorii wzrostu płyną więc wnioski przeciwstawne w stosunku do subiektywnych dążeń ich autorów. Stabilizacja wzrostu nie jest możliwa w kapitalistycznym systemie gospodarczym: stabilizacja ta jest natomiast w pełni możliwa — co zresztą potwierdza długoletnie doświadczenie — w ramach systemu socjalistycznego. Droga do stabilizacji wzrostu może więc prowadzić jedynie poprzez daleko posuniętą socjalizację gospodarki narodowej.Burżuazyjne teorie wzrostu ustępują pod wielu względami teorii Marksa, która bada nie tylko warunki zrównoważonego wzrostu schematy reprodukcji , ale i analizuje przyczyny rozwoju systemu kapitalistycznego i jego nieuchronne społeczne konsekwencje. Nie oznacza to oczywiście, aby nie trzeba było śledzić z uwagą osiągnięć ekonomii burżuazyjnej na tym polu. Przeciwnie, zwracają one uwagę na szereg interesujących aspektów równowagi dynamicznej, zwłaszcza na rolę społecznego popytu w umożliwianiu realizacji wzrostu w systemie kapitalistycznym. Analiza modelowa warunków zrównoważonego wzrostu musimy pamiętać, że zapoznaliśmy się w wykładzie jedynie z podstawowymi założeniami tych teorii, rozwiniętymi szczegółowo w różnych aspektach, np. roli handlu zagranicznego w procesie wzrostu, roli amortyzacji itd — chociaż w niewielkim stopniu przydatna dla analizy wzrostu w systemie kapitalistycznym — może być i jest częściowo wykorzystana dla analizy procesu wzrostu w systemie socjalistycznym, w którym istnieją wszelkie przesłanki dla prowadzenia polityki wzrostu zrównoważonego. Wykorzystanie modeli wzrostu jest możliwe dzięki temu, że stoją one na stanowisku, iż podstawowym czynnikiem określającym stopę wzrostu jest akumulacja kapitału udział inwestycji w dochodzie narodowym i współczynnik kapitałochłonności.Pozwala to na przeprowadzenie szeregu przekształceń w modelach i przybliżenie ich do modeli skonstruowanych na podstawie marksowskich schematów reprodukcji.Reasumując, można stwierdzić, że burżuazyjne teorie wzrostu, w niewielkim stopniu przydatne dla analizy konkretnego procesu wzrostu w gospodarce kapitalistycznej, są wartościowym przykładem abstrakcyjnej modelowej analizy procesu wzrostu, możliwej w wielu fragmentach do zaadoptowania w teorii wzrostu gospodarki socjalistycznej.