KONCEPCJA CENY

KONCEPCJA CENY

Subiektywistyczna teoria wartości i wymiany miała w osta­tecznym rachunku służyć wytłumaczeniu zjawiska ceny ryn­kowej, a więc kategorii obiektywnej i społecznej. Próbę analizy ceny stanowi teoria ceny Bóhm-Bawerka. Istota tej koncepcji sprowadza się do tezy, że cena rynkowa określonego dobra sta­nowi wypadkową różnych indywidualnych, subiektywnych ocen jego wartości dokonanych przez sprzedawców i nabywców. Bóhm-Bawerk wyobraża to sobie następująco. W indywidualnych gospodarstwach kształtują się samodzielne oceny wartości róż­nych towarów. Skoro sprzedawcy i nabywcy spotykają się na rynku, wywiązuje się między nimi walka konkurencyjna, dająca w rezultacie przeciętne ceny rynkowe. W cenach tych giną ślady poszczególnych indywidualnych użyteczności krańcowych; nie ma tu bezpośredniego związku między wielkością użyteczności krańcowej i ceną u poszczególnych jednostek gospodarujących .Teoria ceny Bóhm-Bawerka stanowi więc rozwinięte — oparte na konsekwentnie subiektywnych przesłankach — sfor­mułowanie teorii podaży i popytu, gdyż głosi ona w istocie, że cena rynkowa ukształtuje się na poziomie równoważącym ilość zapotrzebowaną i zaofiarowaną .Szkoła austriacka zbudowała teorię wartości i ceny Wprawdzie logicznie zwartą, opartą jednak na błędnych przesłankach. Teoria ta bowiem, abstrahując zupełnie od zjawisk realnego systemu gospodarczego, przesunęła analizę wartości i ceny na płaszczyznę indywidualnych, subiektywnych odczuć jednostki. Jedynie kon­sument, jego potrzeby i stopień pożądania dobra nadają mu wartość i cenę. Taki punkt widzenia grzeszy nadmierną jedno­stronnością i dlatego jest błędny. Dla jego uzasadnienia często­kroć zwraca się szczególną uwagę na unikalne dobra, które nie mogą być reprodukowane, gdzie sprzedawca występuje w roli monopolisty, a cena kryje w sobie rentę monopolową. Jednakże teoria ceny musi wyjaśnić przede wszystkim normalne zjawisko kształtowania się cen na dobra, które mogą być pomnażane, a cen tych dóbr nie można wytłumaczyć bez uwzględnienia czynnika kosztu.Jednostronny i błędny jest też pogląd, że wartość i cena za­leży od względnej rzadkości dobra. Rzadkość obfitość może być oceniana tylko w stosunku do efektywnego popytu przy określonej już cenie. Ponadto w dłuższych okresach podaż do­stosowuje się przez korekty w rozmiarach produkcji do efek­tywnego popytu przy wartości i cenie określonej przez społeczny koszt produkcji nakład pracy .Teoria użyteczności krańcowej — podstawa teorii wartości i ceny — opiera się na nierealnym założeniu mierzenia użytecz­ności ujmowanej jako subiektywne odczucie jednostek. Innymi słowy przedstawiona teoria zakłada implicite, że zadowolenie ma wyraźny charakter ilościowy. Traktowanie użyteczności zado­wolenia jako wielkości mierzalnej Spotkało się z krytyką w ra­mach samej burżuazyjnej ekonomii politycznej.Wreszcie teoria ceny Bóhm-Bawerka nie może wyjaśnić pro­cesu wymiany i kształtowania się cen w rozwiniętej gospodarce towarowej. Podstawą tej teorii jest model gospodarki na poły naturalnej, w której dobro służy jako wartość użytkowa wy­twórcy, a na rynek wędruje tylko niewielka nadwyżka produktów nadmiar . Gdyby przyjąć właściwy dla kapitalizmu jako rozwi­niętej produkcji towarowej model gospodarki, gdzie występuje wyłącznie produkcja na zbyt, a wytwórca zaspokaja swe potrzeby jedynie robiąc zakupy na rynku, wówczas sprzedawca nie dyspo­nowałby żadną subiektywną oceną użyteczności dobra, byłaby ona dla niego zawsze równa zeru. Teoria ceny Bóhm-Bawerka nie stosuje się więc do gospodarki, w której wytwórca nie kon­sumuje produktów swego przedsiębiorstwa, a takie sytuacje są typowe dla towarowej wytwórczości kapitalistycznej.W istocie opisywane przez ekonomię austriacką związki mię­dzy wielkościami ekonomicznymi przedstawiają się zupełnie ina­czej. Konsument dysponując określonym dochodem spotyka się na rynku z różnymi towarami o określonych cenach. Gdybyśmy przez chwilę rozumowali pojęciami ekonomii austriackiej, mogli­byśmy powiedzieć, że to cena określa użyteczność krańcową dobra dla konsumenta, a nie odwrotnie. Istotnie, gdy wzrasta na przy­kład cena masła, konsument na ogół ogranicza zakupy masła; użyteczność krańcowa masła wzrasta więc wskutek wzrostu jego ceny. Cena jest zatem dla konsumenta dana. Ustalając swój bud­żet musi on dostosowywać się do istniejącego układu cen.W istocie subiektywna teoria wartości i ceny nie potrafiła wyjaśnić nic poza stwierdzeniem, że konsument dostosowuje swą strukturę zakupów do struktury cen. Ta teza jest prawdziwa, em­pirycznie stwierdzalna i uzasadnienie jej nie wymaga całego bagażu psychologii konsumenta, który zawiera ekonomia au­striacka.Teza ta jednak nie daje się odwrócić: jeśli jest prawdą, że konsument dostosowuje się do danych cen, to nie jest prawdą, że konsument kształtuje ceny. Zmiany popytu wynikające np. ze zmian mody mogą na krótki czas odchylić ceny od wartości. W takim przypadku, jak wiadomo, mechanizm konkurencji pro­wadzi do dostosowania struktury produkcji podaży do struk­tury popytu, co rodzi tendencję do zbliżenia się cen do poziomu społecznych kosztów produkcji wartości . Sprzedawca nie ocenia towaru według swego gustu, tylko na podstawie kosztów pro­dukcji: wie, że cena musi być im co najmniej równa; w przeciw­nym razie wstrzyma produkcję. Ekonomiści austriaccy dowodząc, że ceny wywodzą się z subiektywnych ocen dóbr, stawiają całe zagadnienie „na głowie”.Drugim węzłowym problemem rozważanym przez ekonomi­stów szkoły austriackiej jest podział dochodu narodowego. Pod­stawę stanowi tu „teoria czynników produkcji”. O ile jednak np. J. B. Say — wraz z całą w istocie przedsubiektywistyczną ekonomią wulgarną — stał na stanowisku, że czynniki produkcji praca, kapitał i ziemia są wartościotwórcze, a więc wartość produktu równa się sumie wartości stworzonych przez te czyn­niki płacy, procentu i renty , to ekonomia austriacka odrzuca tezę o wartościotwórczej roli czynników produkcji. To nie pro­dukt czerpie swą wartość z czynników produkcji, lecz odwrotnie: to one czerpią swą wartość, a zatem i wynagrodzenie dochody , z wartości produktu.Teoria podziału szkoły austriackiej wiąże się więc z zagad­nieniem wartości dóbr produkcjnych. W obu przypadkach u pod­staw rozumowania tkwi przekonanie, że wartość finalnego dobra konsumpcyjnego podlega rozliczeniu. To znaczy, że wartość dóbr produkcyjnych i wynagrodzenie czynników produkcji powstaje w drodze przypisania im określonych części wartości finalnego dobra konsumpcyjnego.Konsument nadając wartość finalnym dobrom konsumpcyj­nym decyduje więc równocześnie o sumie wynagrodzenia do­chodów czynników produkcji: pracy, kapitału i ziemi. Zagad­nienie podziału dochodu narodowego sprowadza się do kwestii, w jaki sposób i w jakich proporcjach ta łączna kwota dochodów zostaje rozliczona podzielona między płacę, procent i rentę. Jeśli np. wartość dobra konsumpcyjnego określona przez jego użyteczność krańcową wynosi 100, a dobra wytwórcze uczestniczą w tej wartości w wysokości 60, to teoria podziału ma wyjaśnić zasady rozliczenia pozostałych 40 jednostek wartości między płacę, procent i rentę np. odpowiednio po 15, 15 i 10 .Warto zwrócić uwagę, że takie ujęcie problemu stawia w jed­nym rzędzie rzeczowe elementy procesu produkcji np. surowiec i czynniki produkcji np. pracę . W obu przypadkach za źródło ich wartości uznaje się wartość produktu. A przecież w istocie to wartość surowca zostaje przeniesiona na produkt gotowy; wartość surowca jest pierwotna, a wartość produktu gotowego — wtórna. To przecież praca tworzy nowe wartości, a nie czerpie swą wartość z wartości produktu. Wreszcie, jak wiadomo, rze­czowe elementy procesu produkcji i praca przyczyniają się do powstania wartości produktu w zupełnie odmienny sposób. W wartości finalnego produktu mieści się wartość przeniesiona środków produkcji kapitał stały i wartość nowo wytworzona stanowiąca źródło dochodów.Ekonomia austriacka postawiła problem podziału w sposób wynikający konsekwentnie z subiektywnego ujęcia wartości, ale zaproponowane przez nią sposoby jego rozwiązania nie zostały zaakceptowane nawet w ramach kierunku marginalistycznego.Do teorii podziału dochodu narodowego szkoły austriackiej szczególny element wniósł E. Bóhm-Bawerk w postaci swojej teorii procentu. Problem ten miał wówczas doniosłe znaczenie w polemice z marksowską teorią wartości dodatkowej. W teorii procentu Bóhm-Bawerk nawiązuje do teorii wstrzemięźliwości Seniora, według którego kapitalista nabywa tytuł do zysku przez wstrzymanie się od konsumpcji, zysk jest więc wynagrodzeniem za wstrzemięźliwość. Podobnie apologetyczny charakter ma te­oria procentu Bóhm-Bawerka.W dotychczasowej teorii ekonomicznej podstawowy problem stanowiło wyjaśnienie zysku; procent traktowano jako zjawisko wtórne, pochodne. Bóhm-Bawerk natomiast za podstawę swej analizy bierze procent i opierając się na subiektywistycznej in­terpretacji procentu stara się wyjaśnić zysk jako zjawisko, jego zdaniem, wtórne.Podstawą teorii procentu Bóhm-Bawerka jest rozróżnienie dóbr teraźniejszych z jednej oraz dóbr przyszłych z drugiej strony. Rozwija tezę, że istnieje prawo psychologiczne polegające na wyższym wartościowaniu dóbr teraźniejszych w stosunku do dóbr przyszłych tzw. agio . Jeśli np. możność dysponowania określonym dobrem jest dziś subiektywnie ceniona wyżej o 5″/o niż możność dysponowania tym dobrem za 1 rok, wówczas ist­nieje agio wartości dobra teraźniejszego nad przyszłym; stanowi ono procent. Jeśli więc konsument miałby wyrzec się posiadania tego dobra obecnie w zamian za prawo do wejścia w posiadanie go za 1 rok, poniósłby subiektywną stratę w wysokości 5%. Dlatego też pożyczkobiorca musi tę stratę wyrównać przez wypłatę pro­centu. Jest przy tym zrozumiałe, że pieniądz reprezentuje dobra; pożyczkodawca wyrzeka się dóbr teraźniejszych w zamian za przyszłe, natomiast pożyczkobiorca uzyskuje możność nabycia dóbr obecnie w zamian za ograniczenia w zakresie dóbr przy­szłych, w okresie gdy będzie musiał spłacić pożyczkę.Agio dóbr teraźniejszych nad przyszłymi jest zjawiskiem indywidualnym i wysokość jego jest różna dla poszczególnych jednostek, natomiast jednolita rynkowa stopa procentowa ustala się na poziomie równoważącym ilość zaofiarowanych i zapotrze­bowanych dóbr teraźniejszych w zamian za przyszłe. Oznacza to, że rozstrzyga tu wzajemny stosunek podaży i popytu, mecha­nizm konkurencji na rynku kredytowym.Procent zatem w ujęciu Bóhm-Bawerka jest zjawiskiem psy­chologicznym, całkowicie oderwanym od produkcji. Dlatego punktem wyjścia i podstawą tej teorii jest procent konsump­cyjny, a nie produkcyjny. Dla wyjaśnienia tego ostatniego teoria Bóhm-Bawerka nie ma żadnego znaczenia, a przecież nie ulega wątpliwości, że w kapitalizmie stopa procentowa tworzy się na rynku pożyczek produkcyjnych, a nie konsumpcyjnych. Pozba­wiony realnych podstaw jest pogląd, według którego stopa pro­centowa kształtuje się na rynku kredytu konsumpcyjnego i ta stopa właśnie obowiązuje w kapitalizmie na rynku kredytu pro­dukcyjnego.Teoria procentu w ujęciu Bóhm-Bawerka stanowi podstawę wyjaśnienia zysku z kapitału. Kapitalista, który rezygnuje z na­tychmiastowego użycia dóbr określonej sumy kapitału na cele konsumpcyjne i przeznacza je na cele produkcyjne, wymaga re­kompensaty za okres oczekiwania, który mija między użyciem kapitału do produkcji a jej rezultatami. Rekompensatą za „oczekiwanie” jest zysk od kapitału procent . Obok tej części zysku, która odpowiada procentowi, występuje zysk przedsię­biorcy. Istnienie tego ostatniego Bóhm-Bawerk tłumaczy trady-cyJnie jako wynagrodzenie za funkcję przedsiębiorcy, a więc w istocie jako specyficzny rodzaj płacy roboczej.Ogromna większość teoretyków kierunku subiektywno-margi-nalistycznego nie przyjęła teorii procentu Böhm-Bawerka. Za­gadnienie podziału dochodu narodowego u schyłku stulecia podjął szeroko J. B. Clark, który odstąpił jednak od ujęcia krańcowo subiektywnego i oparł się na tradycyjnej „teorii czyn­ników produkcji”.Reasumując stwierdzamy, że teoria wartości i podziału szkoły austriackiej nie stała się skutecznym narzędziem podważenia teorii wartości K. Marksa, sama wykazała natomiast swą jedno­stronność, wadliwość i niemożność zastosowania do wyjaśnienia zjawisk realnego systemu gospodarczego. Odegrała jednak po­ważną rolę w dziele apologetyki kapitalizmu, sprowadzając bo­wiem zagadnienie wartości do psychicznych odczuć jednostek, teoria ta odwracała uwagę od realnych procesów ekonomicznych ich społecznego znaczenia.Marksiści podjęli żywą i skuteczną polemikę ze szkołą au­striacką; jednym z pierwszych był tu utalentowany marksista austriacki, Rudolf Hilferding.Szkoła anglo-amerykańska, którą zapoczątkował w 1871 r. W. St. Jevons obejmuje ekonomistów anglosaskich, którzy przy­jęli główne założenia metodologiczne subiektywizmu oraz pod­stawę jego analizy ekonomicznej — teorię użyteczności krań­cowej.W rozwoju angielskiej ekonomii subiektywistycznej zasad­niczą rolę odegrały prace Alfreda Marshalla 1842—1924 , profesora Uniwersytetu w Cambridge, który w 1890 r. wydal swe Principles oj Economics47. Ekonomistów kierunku subiek-tywno-marginalistycznego w Anglii i w USA, których główne idee są zbliżone do koncepcji A. Marshalla, obejmuje się na ogół wspólnym mianem szkoły anglo-amerykańskiej. Ponieważ nazwa „szkoła anglo-amerykańska” jest pojęciem dość szerokim, a róż­nice występujące pomiędzy poszczególnymi autorami dość znaczne — grono bezpośrednich uczniów Marshalla zwie się za­zwyczaj „szkołą z Cambridge”.Pierwszym wybitnym przedstawicielem marginalizmu w USA był John Bates Clark 1847—1938 , autor wydanej w 1899 r. pracy The Distribution oj Wealth. Theory of Wages, Interest and Projits O podziale bogactw. Teoria płacy roboczej, procentu i zysku . Wśród uczniów Marshalla w Anglii szczególną rolę odegrał jego następca w katedrze uniwersyteckiej w Cambridge, Artur Cecil Pigou ur. 18 77 .Jeśli w Austrii kierunek subiektywno-marginalistyczny to­rował sobie drogę przeciwstawiając się w ramach ekonomii aka­demickiej szkole historycznej i jako kierunek ekonomii teore­tycznej zajmował niejako puste miejsce, to w Anglii tradycje ekonomii teoretycznej były, jak wiadomo, bardzo bogate. Tra­dycje te nie miały wiele wspólnego z subiektywizmem. Mimo wulgaryzacji głównych elementów teorii ekonomicznej D. Ri-carda, tradycja ricardiańska była w Anglii żywa, a ekonomia wulgarna zachowała pewne jej cechy, zwłaszcza obiektywną interpretację wartości oparcie jej na kosztach . Ten czynnik zaważył prawdopodobnie na dość chłodnym przyjęciu przez ogół ekonomistów angielskich subiektywistycznej teorii W. St. Je-vonsa.Sytuacja uległa pewnej zmianie w 20 lat później, kiedy uka­zały się Zasady ekonomiki A. Marshalla. Z jednej strony środo­wisko zawodowej ekonomii uniwersyteckiej przyzwyczaiło się już do subiektywnej interpretacji zjawisk ekonomicznych, a z drugiej — ujęcie węzłowych problemów ekonomii przez A. Marshalla było dla owej opinii łatwiejsze do przyjęcia. W od­różnieniu od Jevonsa i ekonomistów austriackich Marshall nie odcinał się od tradycji „klasycznych”, lecz starał się połączyć je z nowym, subiektywnym punktem widzenia. Z tego względu reprezentowany przezeń kierunek rozumowania uzyskał w hi­storii myśli ekonomicznej nazwę „neoklasycyzmu”.Termin ten nie oddaje w pełni istotnej treści teorii Marshalla i jego uczniów. Po pierwsze, Marshall nie nawiązywał do klasy­cyzmu we właściwym, marksowskim tego słowa znaczeniu49. Wprawdzie tu i ówdzie odwoływał się również do teorii D. Ri-carda, ale był to raczej grzecznościowy ukłon w stronę wielkiego mistrza. Sposób interpretacji teorii najwybitniejszego klasyka angielskiego nie pozostawił żadnej z jego podstawowych idei. Warto podkreślić, że Marshall zapoczątkował dominującą dziś w ekonomii zachodniej interpretację teorii wartości Ricarda jako teorii kosztów produkcji, co w sposób oczywisty jest niezgodne z expressif verbis sformułowanym krytycznym stosunkiem Ri­carda do tej teorii. Główny trzon teorii ekonomicznej A. Mar­shalla jest całkowicie odmienny od systemu ekonomii D. Ricarda.Do tradycji ricardiańskich nawiązywał Marshall pośrednio, przez teorię uczniów i wulgaryzatorów nauki D. Ricarda; bezpo­średnim jego mistrzem był J. St. Mill50. Termin „neoklasy-cyzm” tłumaczy się tym, że zachodnia myśl ekonomiczna zalicza na ogół do klasycznej ekonomii całą wulgarną ekonomię pori-cardiańską, nawet z N. W. Seniorem włącznie. Termin „neokla-sycyzm” ma jednak tę zaletę, że wskazuje na dość istotną różnicę angielskiego nurtu w ekonomii subiektywistycznej w porównaniu z krańcowym subiektywizmem szkoły austriackiej.T. W. Hutchison 51 zwraca uwagę na fakt, że wyrazem zasad­niczej koncepcji teoretycznej A. Marshalla jest układ materiału w jego Zasadach ekonomiki. Logika tego układu jest zarazem logiką jego systemu teoretycznego. „Istnieje zapotrzebowanie na dobra księga III , są więc one wytwarzane księga IV , wymie­niane księga V , a ich ceny podlegają podziałowi księga VI „. Znajdują w tym wyraz dwie podstawowe okoliczności. Główną treść ekonomii stanowi według Marshalla stosunek człowieka do rzeczy, a nie ekonomiczne stosunki między ludźmi. Dlatego punktem wyjścia rozważań są potrzeby popyt . Jednakże Mar­shall nie jest tu tak konsekwentny i jednostronny, jak ekonomiści austriaccy. Stara się on powiązać ten punkt widzenia z trady­cyjną ekonomią angielską, gdzie dominującą rolę odgrywały czynniki leżące po stronie podaży koszty .W odróżnieniu od teorii Jevonsa ekonomiczne koncepcje Marshalla zyskały stosunkowo szybko duże uznanie w angiel­skich i nie tylko angielskich kołach oficjalnej nauki akademickiej. Zasady ekonomiki wydano w Anglii wielokrotnie, ukazały się również w przekładach w wielu innych krajach. Podstawą tej popularności były poza niewątpliwymi walorami naukowymi m. in. pewne pozateoretyczne właściwości poglądów Marshalla. Odpowiadały one burżuazji angielskiej jako koncepcje wyraźnie broniące pozycji kapitalizmu, były jednak spowite nikłą mgiełką drobnomieszczańskiego reformizmu. Odpowiadał jej też konse­kwentnie ewolucjonistyczny punkt widzenia Marshalla. Podstawą popularności jego idei jest zapewne również jego’ działalność i talent pedagogiczny: Marshall stał się nauczycielem i wycho­wawcą całego pokolenia ekonomistów angielskich.

[Głosów:1    Średnia:5/5]

Comments

comments